W pierwszym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała ukarani przez sędziego zostali Jakub Wawrzyniak oraz Rafał Janicki, żółtej kartki ustrzegł się tylko Mario Maloca. Dla dwóch pierwszych oznaczało to pauzę w kolejnym meczu z Koroną. W nim żółte kartki solidarnie "wyłapali" już wszyscy obrońcy Lechii, a Gerson nawet dwie, co oznaczało dla niego przedwczesne opuszczenie boiska i nieobecność w następnym meczu z Piastem Gliwice (sobota, godz. 18, Stadion Energa Gdańsk) - druga z nich była bowiem jego czwartą w tym sezonie. Inna sprawa, że po tak katastrofalnym występie, Brazylijczyk z pewnością i tak trafiłby na ławkę rezerwowych, a może nawet na trybuny. W
Kielcach do notesu sędziego Tomasza Musiała trafili również Grzegorz Wojtkowiak oraz Maloca. Dla Chorwata była to trzecia żółta kartka w sezonie, więc on też musi się mieć na baczności.
Mechanizm obronny jeszcze nie w pełni sprawny
Co sprawia, że obrońcy Lechii łapią tak dużo żółtych kartek? Z pewnością ma no to wpływ fakt, że biało-zieloni grają nowym systemem 1-3-5-2 i póki co nie wszystko działa w nim jeszcze jak w zegarku. Trójka defensorów, a szczególnie dwaj boczni, często są osamotnieni, gdyż grający w dwóch pierwszych meczach na tzw. wahadle Sławomir Peszko oraz Lukas Haraslin z pewnością nie są tytanami defensywy. Podobnie zresztą jak dwóch z trzech środkowych pomocników, czyli Milos Krasić oraz Sebastian Mila. Dlatego również w środku często tworzy się dziura, którą w pojedynkę próbuje załatać Daniel Łukasik. Niewątpliwie więc mechanizm defensywny nie jest jeszcze w pełni sprawny i mocno trzeba nad nim popracować.
Część kartek wynikała też z błędów indywidualnych. W spotkaniu z Podbeskidziem zupełnie niepotrzebnie na karę naraził się Janicki faulując w niegroźnej sytuacji na środku boiska już przy wyniku 4:0 dla Lechii. Z kolei dużą "zasługę" przy drugiej żółtej kartce dla Gersona miał Sławomir Peszko, który zaliczył fatalną stratę w środku boiska. Chociaż trzeba przyznać, że również Brazylijczyk powinien w tej sytuacji zachować się lepiej i szybciej odbudować ustawienie. Nie zrobił tego, stąd przy swojej interwencji był już mocno spóźniony.
Rywalizacja trwa
Na spotkanie z Piastem do dyspozycji trenera Piotra Nowaka, który zapowiedział, że mimo pewnych niedociągnięć nie zrezygnuje z systemu 1-3-5-2, będą już Janicki oraz Wawrzyniak. Meczem w Kielcach do rywalizacji o miejsce w składzie na dobre włączył się Grzegorz Wojtkowiak. W meczu z Koroną pokazał się on bowiem z niezłej strony, był najpewniejszym z trójki obrońców, a na dodatek zdobył gola i zaliczył asystę. Niewykluczone więc, że w spotkaniu z Piastem znów znajdzie się w podstawowym składzie.
RUSZYLI Z TRÓJMIASTA NA PODBÓJ ŚWIATA. BĘDZIE O NICH GŁOŚNO?