Piotr Nowak: Ustalanie składu to nie jest rosyjska ruletka, nie wyciągam kulek z nazwiskami
Piotr Nowak: Ustalanie składu to nie jest rosyjska ruletka, nie wyciągam kulek z nazwiskami
REKLAMA
Tomasz Osowski
- Kwintesencją mentalności, którą chcę wpoić zespołowi była sytuacja z 93. minuty meczu z Jagiellonią. Flavio Paixao zrobił to co kiedyś Cristiano Ronaldo i czym zachwycał się cały świat. Przebiegł w mniej niż 12 sekund całe boisko, od pola bramkowego do pola bramkowego, i wykończył akcję golem. A przecież było 4:1, doliczony czas gry, mógł sobie odpuścić. Ale nie zrobił tego bo wie, że my w każdym momencie meczu chcemy strzelić gola - mówi trener Lechii Piotr Nowak.
6
JAN RUSEK
Otwórz galerię Na Gazeta.pl
REKLAMA
Jego zespół od początku rundy wiosennej demoluje swoich rywali na stadionie w Gdańsku. Podbeskidziu Bielsko-Biała wbił pięć goli, liderującemu wówczas Piastowi Gliwice trzy, Jagiellonii Białystok znów pięć. Jest w tym wszystkim tylko jeden szkopuł - Lechia przegrała sześć ostatnich meczów wyjazdowych. Przed niedzielnym meczem w Zabrzu (godz. 18) można by zacytować klasyka: jak nie tam, to gdzie? Jak nie z Górnikiem to z kim? Dlaczego Lechia zapomniała jak wygrywa się na obcych stadionach?
Kluczem zdobycie pierwszej bramki
- Długo zastanawialiśmy się nad tym czemu tak się dzieje. Jest kilka komponentów, które się na to składają i musimy je przeanalizować. Sam wyjazd, podróż, trening na miejscu, trzeba uwzględnić te wszystkie aspekty i wyciągnąć wnioski - tłumaczy trener Nowak. - Przede wszystkim jednak musimy w końcu jako pierwsi strzelić bramkę. Na wiosnę zarówno w Kielcach, jak i Lubinie goniliśmy wynik. Patrząc na mecze u nas ta pierwsza bramka jest kluczowa. Brakuje też dopingu naszych kibiców na wyjazdach. Życzyłbym sobie żeby w końcu mogli być z nami na obcych stadionach - mówi Nowak.
Jeśli chodzi o tę drugą kwestię, to szkoleniowiec i piłkarze Lechii po raz pierwszy w tym sezonie doczekają się swoich fanów w sektorze gości dopiero w meczu z Legią Warszawa (2 kwietnia). Wcześniej byli oni objęci zakazem wyjazdowym do końca 2015 roku (za rozróby w ostatnim meczu sezonu 2014/15 w Białymstoku), który potem został przedłużony o kolejne trzy wiosenne mecze (tym razem chodziło o wywieszanie flag z treściami politycznymi). Minie więc po spotkaniu w Zabrzu.
A o tym jak ważne jest dla Lechii zdobycie pierwszej bramki w meczu pokazuje statystyka wyjazdów: w spotkaniach, w których to rywal zdobywał bramkę jako pierwszy - było takich przypadków dziewięć - Lechia jeszcze nie wygrała i zdobyła zaledwie dwa punkty.
W Zabrzu nie będzie asekuracyjnej gry
Jak zatem Lechia zagra w Zabrzu i czy Górnik to rzeczywiście wymarzony rywal na przełamanie fatalnej passy?
- Żaden przeciwnik nie jest łatwy. Podchodzimy z pokorą do tego meczu, ale znamy też swoją wartość i musimy ją w końcu udowodnić na wyjazdach. Nie będzie asekuracyjnej gry z naszej strony, nasza filozofia się nie zmieni. Posiadanie piłki i kreowanie sytuacji do zdobycia bramki - to potrafimy robić i tego się trzymamy. Widzieliśmy jak Górnik zagrał z Legią, ale ciężko wyciągać wnioski po meczu, w którym jeden zespół przez 90 minut broni się praktycznie całą jedenastką. Myślę, że u siebie zagrają bardziej otwarty futbol, bo co mają do stracenia? - pyta retorycznie Nowak.
Ustalanie składu to nie rosyjska ruletka
W ostatnich meczach bardzo odważnie rotuje on składem, np. przed spotkaniem z Jagiellonią dokonał w wyjściowej "jedenastce" aż pięciu zmian. Jak się okazało przyniosło to zamierzone efekty.
- Stworzyliśmy bardzo fajną grupę, która wzajemnie się uzupełnia i wie o jakie gramy cele. Nie ma znaczenia kto wyjdzie na boisko, kto jest w kadrze na mecz, bo to wszystko są zawodnicy którzy potrafią grać w piłkę. Cieszy mnie, że ta ekipa się scaliła, wierzy w siebie nawzajem i ta wiara przekłada się na grę. Widać, że wszyscy świetnie się rozumieją, to nie jest tak, że wchodzi nowy zawodnik i nie wie co się dzieje na boisku, cały czas jest zachowana ciągłość. To jest dla nas bardzo dobre, bo daje nam możliwość rotacji i pokazuje naszą siłę jako całego zespołu - podkreśla szkoleniowiec Lechii. I dodaje:
- Ta rywalizacja o miejsce w składzie jest zdrowa. To nie jest tak, że wyciągam kulki z nazwiskami i mówię kto będzie grał w danym meczu, nie robimy rosyjskiej ruletki. Widzimy kto jak wygląda na treningach, jak wypada w grach wewnętrznych i oczywiście w trakcie samego spotkania. Potem wyciągamy wnioski i dobieramy najlepszy skład pod konkretnego rywala - tłumaczy Nowak, który za ostatni mecz pochwalił m.in. debiutanta Vanję Milinkovicia-Savicia oraz Michała Chrapka,
- Vanja zagrał bardzo dobrze, był opanowany, rozumiał się z defensorami, widać, że żyje w bramce. Na razie więc na tej pozycji nic nie będziemy zmieniać. Michał w ostatnich tygodniach wykonał super pracę, był cierpliwy, wiedział, że dostanie ode mnie szansę i że ten zespół będzie go potrzebował. Wkomponował się bardzo dobrze i dał mi swoim występem z Jagiellonią wiele do myślenia. Nie ukrywam, że przed meczem z Górnikiem mam ból głowy, bo z dobrej strony pokazali się inni również inni "nowi" zawodnicy [Paweł Stolarski, Lukas Haraslin, Aleksandar Kovacević], rzecz jasna nie przekreślam również ani Daniela Łukasika, ani Grzesia Wojtkowiaka, ani Michała Maka. A są jeszcze wracający do zdrowia Sebastian Mila i Sławomir Peszko. Jest z czego wybierać i bardzo cieszę się z takiego komfortu - przyznaje trener Nowak.
Flavio niczym Cristiano Ronaldo
Nawiązał on również do jeszcze jednej ważnej sytuacji, która miała miejsce w spotkaniu z Jagiellonią.
- Kwintesencją mentalności, którą chcę wpoić zespołowi, którą chcę zarazić chłopaków, była sytuacja z 93. minuty meczu z Jagiellonią. Była centra z rogu, piłkę złapał Vanja i natychmiast wyrzucił ją do boku na kontrę. Przy nim stał Flavio [Paixao], który w tym momencie zrobił to co kiedyś Cristiano Ronaldo i czym zachwycał się cały świat. Przebiegł w mniej niż 12 sekund całe boisko, od pola bramkowego do pola bramkowego, i wykończył akcję golem. A przecież było 4:1, doliczony czas gry, mógł sobie odpuścić. Ale nie zrobił tego bo wie, że my w każdym momencie meczu chcemy strzelić gola. No i najważniejsze, że nie był zmęczony i miał siłę żeby to zrobić - podsumował szkoleniowiec Lechii.
Akcję Paixao można zobaczyć TUTAJ, wspomniana przez Nowaka słynna akcja Ronaldo poniżej: