Łukasz Surma występował w Lechii w latach 2009-12. Czego wtedy brakowało w gdańskim klubie, a co jest teraz?
- Wtedy nie było w
Gdańsku takiej kasy - śmieje się Surma. - Widać, że po perturbacjach jest tu zespół, który stać na europejskie puchary. Lechia ma ku temu wszystko. Jest na fali, a potencjał jest tu bardzo duży. Myślę, że dla całej polskiej ligi byłoby to korzystne, bo jednak potrzebna jest drużyna, która z powodzeniem będzie reprezentować nasz kraj i zbierać punkty w Europie - dodaje były kapitan biało-zielonych.
W sobotę Lechia wykonała krok w kierunku ligowego podium, pokonując Ruch
Chorzów 2:1. Przed spotkaniem pojawiały się głosy, że goście mogą celowo odpuścić, by niejako odwdzięczyć się Lechii za "podarowane" punkty w 30. kolejce, które pozwoliły biało-zielonym awansować do grupy mistrzowskiej. Bukmacherzy zastanawiali się nawet nad
wycofaniem ze swojej oferty rywalizacji gdańsko-chorzowskiej.
-
Czytałem wywiad z trenerem Nowakiem i zgadzam się z nim w stu procentach. To są zupełnie niepotrzebne spekulacje. Widać było, że przystąpiliśmy do sobotniego meczu bardzo skoncentrowani i do samego końca walczyliśmy o pozytywny rezultat - mówi Surma.
W pierwszej połowie gdańszczanie zepchnęli Ruch do głębokiej defensywy, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Wydawało się, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie, ale w drugiej połowie dość nieoczekiwanie to niebiescy przeważali na boisku. Chorzowianie zaprezentowali się zdecydowanie lepiej niż w meczu 30. kolejki.
- W poprzednim meczu w Gdańsku byliśmy trochę wycofani. Wiadomo, że cała sytuacja z oddanym punktem Lechii nie wpłynęła na nas najlepiej. Teraz potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, byliśmy aktywni od samego początku. Tak naprawdę jedyną rzeczą, z którą mieliśmy problem w pierwszej połowie było odebranie piłki Lechii. Wynika to z tego, że Lechia gra nieszablonowo, nie ma typowych bocznych pomocników i ciężko było nam się do tego ustawić - podkreśla Surma.
- W drugiej połowie trochę to zmodyfikowaliśmy i potrafiliśmy szybko odebrać piłkę. Może nie sunął atak za atakiem z naszej strony, ale byliśmy często w polu karnym Lechii i ten mecz mógł się różnie potoczyć. Nie udało się strzelić gola na 2:2, ale myślę, że z naszej strony mecz był dużo bardziej pozytywny niż ten poprzedni w Gdańsku - dodał piłkarz Ruchu.