Zwycięstwo Polaków z Portugalią i awans do półfinału oznaczać będzie zdobycie co najmniej brązowego medalu. W Euro nie rozgrywa się bowiem meczu o trzecie miejsce.
Peszko grywa, Wawrzyniak tylko w rezerwie
Szansę na historyczny sukces ma dwóch piłkarzy Lechii, jednak póki co szansę gry otrzymał tylko
Sławomir Peszko, który już trzykrotnie pojawiał się na boisku. Jednak za każdym razem wchodził w samych końcówkach - w 88 minucie meczu z Irlandią Północną, w 87 min spotkania z Niemcami oraz w 104 min starcia 1/8 finału ze Szwajcarią. Z kolei Jakub Wawrzyniak wszystkie spotkania przesiedział na ławce rezerwowych. Na jego pozycji świetnie spisuje się bowiem Artur Jędrzejczyk.
- Mam nadzieję, że w hierarchii zawodników do wejścia jestem wyżej od wiceprezesa Marka Koźmińskiego i prezesa Zbigniewa Bońka - żartował Wawrzyniak na ostatniej konferencji prasowej reprezentacji przed wylotem do Marsylii. - Oczywiście palę się do gry, ale rzadko dokonuje się zmian w bloku defensywnym, gdy ten funkcjonuje dobrze - dodał już na poważnie lewy obrońca Lechii.
Dwóch lechistów kibicuje Portugalii
Podczas gdy Peszko i Wawrzyniak przebywają we
Francji, w Gniewinie odbywa się przedsezonowe zgrupowanie piłkarzy Lechii. W czwartkowy wieczór wszyscy zasiądą przed telewizorami. Większy będzie oczywiście obóz kibicujący Polakom, ale i Portugalczycy liczyć mogą na wsparcie swoich rodaków - Flavio i Marco Paixao.
- Spodziewam się dobrego meczu. Polska ma świetny zespół i już wcześniej mówiłem, że sprawi niespodziankę na tym turnieju. Teraz jednak zagramy ze sobą i oczywiście wierzę, że to Portugalia awansuje dalej - mówi Marco Paixao.
Zupełnie inne zdanie mają rzecz jasna koledzy Portugalczyków z zespołu Lechii.
- Są świadomi, że odpadają - śmieje się Sebastian Mila.
- Jeśli chodzi o Marco, to mamy pokoje obok siebie i z pewnością będzie bardzo dużo emocji. Razem z Michałem Makiem napinamy się na nich, tak samo oni napinają się na nas. Wszystko oczywiście w formie żartu - przekonuje Michał Chrapek.
Portugalia nie gra dobrego futbolu
Reprezentacja Polski prezentuje się na mistrzostwach Europy zdecydowanie lepiej niż Portugalia. Biało-czerwoni grają zespołowo, z kolei Portugalczycy mają w swoich szeregach wiele gwiazd, które nie zawsze wybierają najlepsze rozwiązania.
- Każdy rywal zdaje sobie sprawę, że nasza reprezentacja nie gra najlepszego futbolu na tym turnieju. Kibice zawsze chcą oglądać atrakcyjne widowisko, obfitujące w wiele bramek, ale czasami tak się nie da. Nasz mecz z Chorwacją był bardzo taktyczny, wszyscy to widzieli. Ale to jest futbol, trenerzy chcą przede wszystkim wygrać, wrażenia artystyczne czasami schodzą na dalszy plan. We wcześniejszych meczach z Węgrami czy Islandią brakowało nam szczęścia, a przeciwko Chorwatom ono nam dopisało - podkreśla Marco Paixao.
- Rzeczywiście Portugalia nie gra za dobrze na Euro i nie wygląda na faworyta, ale mimo wszystko musimy mieć do tego zespołu bardzo dużo szacunku. Jakakolwiek opinia byłaby na ich temat, to w dalszym ciągu mają w formacji ofensywnej bardzo dużo jakości i tak naprawdę każdy zawodnik może w pojedynkę wygrać mecz. Cristiano Ronaldo to jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Czasami wydaje się, że nie ma go w ogóle na boisku, a nagle z niczego potrafi strzelić trzy bramki - mówi Chrapek.
"Wierzę, że Ronaldo zmiażdży Pazdana"
Marco Paixao zapytany o słabe punkty drużyny Adama Nawałki nie potrafił wskazać ich zbyt wiele.
- Polska reprezentacja ma więcej zalet niż wad. Tak naprawdę wydaje mi się, że waszym jedynym słabym punktem jest obrona. Możemy w tym aspekcie trochę namieszać, ponieważ mamy szybkich zawodników w ofensywie, takich jak Cristiano Ronaldo, Nani czy Quaresma - dodaje napastnik Lechii, który nie daje większych szans Michałowi Pazdanowi w starciu z Ronaldo.
- Wierzę, że Cristiano go zmiażdży - uśmiecha się Portugalczyk.
Co ciekawe w czwartkowy wieczór tylko bracia Paixao będą kibicować reprezentacji Portugalii. Pozostali obcokrajowcy w drużynie Lechii deklarują, że kciuki trzymać będą za biało-czerwonych.
- Z turnieju odpadła już Chorwacja, dlatego teraz wspieram Polaków - mówi jeden z nich, obrońca Mario Maloca.