Zawodnik nie ukrywał radości po wyjazdowym zwycięstwie z Wisłą
Płock. Była to zresztą pierwsza wyjazdowa wygrana gdynian od ponad półtora roku. - Byliśmy lepsi i po prostu zasłużyliśmy na zwycięstwo. Przy mojej bramce, po odebraniu piłki przed naszym polem karnym, otrzymałem podanie i pobiegłem ponad 40 metrów, nikt mnie nie atakował, więc kopnąłem i wpadło - cieszył się pomocnik, który w drugiej połowie miał szansę na strzelenie jeszcze ładniejszej bramki. - Rzeczywiście, mogłem zdobyć ładniejszą bramkę, ale bramkarz wyciągnął piłkę spadającą już mu za kołnierz. Gospodarzom daliśmy pograć tylko pierwsze 15-20 minut. Oni się wyszumieli, a po przerwie już nie mieli w ogóle argumentów - wytłumaczył Kuklis.
Czy zwycięstwo z Wisłą, w kontekście pokonania lidera I ligi Zawiszy
Bydgoszcz w poprzedniej kolejce, zwiastuje renesans Arki? - Cieszymy się z wygranej, ale za wcześnie jest mówić, że już jest super. Różnie układało się nam przecież do tej pory i różne były nastroje. Generalnie nie najlepsze. Sam to odczuwałem na swojej skórze. Na pewno brakowało nam szczęścia, a w kilku meczach bramki traciliśmy w kuriozalny sposób. Uważam, że suma szczęścia zawsze wychodzi na zero, a więc mam nadzieję, że teraz zwróci się ono w naszą stronę. Gramy teraz co trzy dni i na pewno może się go trochę przydać, jeśli przyjdzie jakiś słabszy moment lub zmęczenie - podkreślił Kuklis.