Oba zespoły przystępowały do meczu z nożem na gardle. Polonia nie wygrała w tym sezonie jeszcze ani jednego meczu i okupuje ostatnie miejsce w tabeli I ligi. W dodatku w siedmiu meczach zdobyła zaledwie trzy bramki, najmniej w całej stawce. Z kolei Arka, po trzech porażkach z rzędu, niebezpiecznie zbliżyła się do strefy spadkowej. Atmosferę w autokarze gdynian jadącym na południe Polski podgrzewały też z pewnością plotki o coraz mniej pewnej pozycji trenera Arki Petra Nemeca.
- Takie plotki to na pewno żaden komfort, ale staramy się o tym nie myśleć i robić swoje. Wszystko jest w naszych rękach i nogach zawodników. Dziś interesują nas jednak tylko trzy punkty - mówił przed meczem lekko zdenerwowany Paweł Sikora, asystent trenera Petra Nemeca.
Zdenerwowanie sztabu szkoleniowego Arki udzieliło się też zawodnikom, którzy mecz z outsiderem I ligi rozpoczęli bardzo chaotycznie. W grze zółto-niebieskich dużo było niedokładności, mnożyły się indywidualne błędy i niedokładne zagrania. Pierwszą dogodną sytuację gdynianie stworzyli sobie dopiero w 16. minucie, ale świetnego dośrodkowania Damiana Krajanowskiego nie umiał wykorzystać Piotr Tomasik.
Obaj piłkarze byli jednak w tej części gry jedynymi piłkarzami godnymi wyróżnienia, motorami napędowymi wątłych i niepewnych poczynań żółto-niebieskich. Udowodnili to w 19. minucie, gdy po dośrodkowaniu Mateusza Szwocha Tomasik sprytnie zgrał
piłkę do Krajanowskiego, a ten niczym rasowy napastnik płaskim i mocnym strzałem pokonał Mateusza Mikę. Po bramce piłkarze ruszyli do trenera Nemeca wyraźnie dając do zrozumienia, że grali tego dnia głównie dla niego. - Chcielismy, by trener poczuł nasze wsparcie. Mógł ostatnio odczuć, że gramy przeciw niemu, ale to bzdura. Wszyscy jedziemy na jednym wózku - podsumował bramkę Krajanowski.
Arka uspokojona prowadzeniem i makabrycznie słabą postawą gospodarzy cofnęła się na swoją połowę i akcje zaczepne opierała głównie na kontrach. Po jednej z nich podwyższenie wyniku mógł jej dać, a jakże, Tomasik, który zepsuł jednak kapitalne podanie Macieja Górskiego. Polonia w tej części gry zdołała odpowiedzieć tylko celnym i lekkim strzałem Przemysława Szkatuły z rzutu wolnego, bez problemów odbitym przez Macieja Szlagę.
Kto jednak spodziewał się, że po stojącej na bardzo słabym poziomie pierwszej połowie, druga musi być lepsza, srogo się rozczarował. Składnych akcji z obu stron było jak na lekarstwo, gra toczyła się głównie z środku pola, a wymiana 3-4 podań z rzędu było dla zawodników obu drużyn zadaniem ponad siły. W Arce nadal starał się Tomasik, ale przygasł za to Krajanowski. Ani na chwilę znowu nie zdążył się za to rozświetlić typowany początkowo na odkrycie sezonu Szwoch, którego w 59. minucie zmienił Marcus Da Silva. Brazylijczyk różnicy jednak także nie zrobił, ataki Arki nadal kończyły się kilkadziesiąt metrów przed bramką Miki. Polonia także trzymała poziom - niestety, tylko podwórkowy. Bo choć na połowie gdynian gościła częściej niż w pierwszej odsłonie meczu, to nie wynikało z tego nic konstruktywnego.
Męki obu zespołów w drugiej połowie zakończyły się więc bez jednej choćby klarownej sytuacji strzeleckiej. A trener Nemec po ostatnim gwizdku do szatni schodził z wyraźną ulgą wymalowaną na twarzy, bo czarne chmury znad jego głowy obrały po środowym meczu kierunek na Bytom.
Polonia Bytom -
Arka Gdynia 0:1 (0:1). Bramka: Krajanowski (19.)
Arka: Szlaga - Tadrowski, Jarzębowski, Sobieraj, Detlaff - Krajanowski, Rzuchowski Ż (84. Brodziński), Szwoch (59. Da Silva), Pruchnik, Tomasik - Górski (70. Formella). Polonia: Mika - Kulpaka (69. Białkowski), Baran, Broniewicz Ż, Michalak - Górkiewicz Ż, Gamla (80. Walesa), Alancewicz Ż, Płókarz (61. Kaczor), Szkatuła - Cempa.
Pozostałe wyniki 8. kolejki I ligi: Olimpia Grudziądz - Cracovia 2:0, Bogdanka Łęczna - Warta Poznań 3:1, Kolejarz Stróże - Łódzki KS 2:1, Zawisza Bydgoszcz - Dolcan Ząbki, Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Stomil Olsztyn 1:0, Flota Świnoujście - GKS Katowice 3:1, Sandecja Nowy Sącz - Okocimski KS Brzesko, GKS Tychy - Miedź Legnica 1:0.