Czy Arka definitywnie wypadła z
gry o czołowe miejsca w I lidze? To wcale nie jest takie pewne, bo
przy korzystnym układzie wyników podopieczni Pawła Sikory mogą jeszcze namieszać w czołówce .
- Taka szansa rzeczywiście jest i czasem trzeba jej dopomóc. Z drugiej strony, gdy spojrzymy realnie, punktowa strata może być niemożliwa do odrobienia. Ale nie podam recepty boiskowej. Z prostego powodu - ten zespół jest nieprzewidywalny. Potencjał Arki może nie jest najwyższy, ale stać ją na dobre
wyniki. Do tego potrzebny jest dobry klimat w drużynie. Zewsząd słychać głosy, że trener Sikora bardzo zadbał o atmosferę w szatni. To scala zespół. Myślę, że warto jeszcze próbować w tym sezonie zaatakować ekstraklasę - mówi Korynt.
Zdobywca 41 bramek dla żółto-niebieskich główny problem Arki dostrzega w ofensywie. Sam zresztą był napastnikiem. Uważa, że przy mądrej polityce transferowej i zdroworozsądkowym podejściu brama z napisem "ekstraklasa" może zostać otwarta za rok.
- Niewątpliwie Arce potrzebne są wzmocnienia. Widzę potrzebę ściągnięcia rozgrywającego oraz środkowego napastnika. Z tym problemem boryka się jednak nie tylko Arka. Sprowadzenie wysokiej jakości piłkarzy na te pozycji nie jest łatwe. W Polsce cierpimy na niedobór takich zawodników. Odżył Marcin Radzewicz, dobrze
gra Piotr Kuklis, jest Tomasz Jarzębowski. Oni powinni dać przykład i pociągnąć ten wózek. Nawet jeśli awansu nie będzie, to każde zwycięstwo, udane serie, dodadzą Arce skrzydeł na przyszłość - twierdzi Korynt.