To trafienie od razu uznane zostało za gola kolejki, a kto wie, czy nie całego sezonu. Z bramką Rzuchowskiego może na razie kandydować trafienie Filipa Burkhardta, który zaskoczył bramkarza strzałem z własnej połowy.
- Bramka życia? Mam nadzieję, że taka dopiero przed mną. Fajnie, że wyszło efektownie, ale wierzę, iż to dopiero początek moich wyczynów - przyznał Rzuchowski w rozmowie z
trojmiasto.sport.pl Jego bramkę można zobaczyć
tutaj.
- Co poczułem, gdy piłka wylądowała w siatce? Zaskoczenie? Nie, raczej satysfakcję. Nie po to w sumie uderzałem, żeby być zaskoczonym. To była przemyślana decyzja. Od początku wiedziałem, co chcę zrobić z piłką - odważnie dodał piłkarz Arki, który bardzo dobrym meczem z Koroną
Kielce (dwie bramki) wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie.
- Na pewno ten mecz mój tata oglądał w telewizji. Z pewnością zadzwoni i pogratuluje mi bramki - uśmiechał się "Rzucho".
Dla Arki było to czwarte zwycięstwo z rzędu, a trzecie z kolei w I lidze.
- To jest właśnie piękno futbolu. Kilka meczów diametralnie zmienia naszą sytuację. Najpierw jesteśmy w dole tabeli, a potem po serii dobrych meczów lądujemy w czołówce. I liga jest bardzo wyrównana. Dalej o awans walczy kilka zespołów, bo na dobrą sprawę nikt jeszcze nie skreśla Olimpii. Najważniejsza będzie runda wiosenna, na razie nie ma co się podniecać - mówił Rzuchowski.
- Przede wszystkim chcemy zbierać punkty i cieszyć się grą. I idzie nam to na razie dobrze. Z czasem pomyślimy o ataku na dwa czołowe miejsca. Dziś boisko nie było naszym sprzymierzeńcem. Trudne warunki na pewno nie pomogły Arce w grze. Ale mam nadzieję, że już w następnych meczach pokażemy, że chcemy grać w piłkę, i że piłkarsko przewyższamy drużyny w I lidze - kontynuował wątek młody pomocnik gdyńskiej drużyny.
Odniósł się jeszcze do dwóch różnych połów, jakie zagrała Arka w
Grudziądzu.
- Każdy wie, że w I lidze pierwsze połowy są bardzo ciężkie. Jest mało miejsca na boisko, a dużo gry stykowej. Z Olimpią po przerwie grało nam się łatwiej. Od początku drugiej połowy rzuciliśmy się na gospodarzy. Oni grali z wiatrem, a my pod wiatr. Inaczej było przed przerwą, kiedy to gospodarzom sprzyjały podmuchy wiatru. Strzeliliśmy bramki, mi również udało się zdobyć gola w kolejnym meczu, z czego bardzo się cieszę.
Śledź autora na Twitterze - @PiWisniewski>>