Obserwuj autora na Twitterze - @PiWisniewski
Mimo że do końca rozgrywek I ligi została jeszcze jedna kolejka, to w przypadku Arki wszystko już jest jasne. Gdynianie nie awansują do ekstraklasy, mimo że taki był główny cel.
- Wszyscy spodziewaliśmy się innego scenariusza - mówi Kupcewicz w rozmowie z
trojmiasto.sport.pl. - Brak awansu do ekstraklasy jest porażką całego klubu. Myślę, że głównymi winowajcami, dlaczego Arka nie awansowała, są działacze. Trener Paweł Sikora został zwolniony w momencie, gdy strata do drugiej drużyny wynosiła cztery punkty. Przyszedł Piotr Rzepka i strata wynosi już sześć punktów, a na koniec sezonu Arka może tracić nawet dziewięć punktów do GKS-u
Bełchatów czy Górnika Łęczna. Jaki był więc sens rozstania się z trenerem Sikorą na pięć kolejek przed zakończeniem rozgrywek? - zastanawia się legenda gdyńskiego klubu.
Kupcewicz krytycznie ocenia pracę w Arce niektórych działaczy.
- Jestem bardzo rozczarowany. A największe pretensje mam do pana Piotra Wesołowskiego [przewodniczący rady nadzorczej - red.]. Ten człowiek nie zna się na
piłce, a chce decydować o wielu sprawach w klubie. Arce odbił się także brak Michała Globisza w rundzie wiosennej. Gdy on był dyrektorem sportowym, to w klubie wszystko funkcjonowało normalnie. Przyjście pana Boguszewicza zaburzyło tę normalność - uważa były piłkarz żółto-niebieskich, który w latach 1974-82 rozegrał ponad 200 meczów w Arce i strzelił 49 bramek.
Czy zdaniem Kupcewicza tylko działacze są winni? A może swój kamyczek dołożyli też piłkarze i były już szkoleniowiec Paweł Sikora?
- Nie ma ludzi nieomylnych, a już zwłaszcza w piłce. Zresztą w swoim ostatnim wywiadzie trener Sikora przyznał się do błędów. Jeśli już Paweł Sikora miał zostać zwolniony, to lepiej gdyby na taką zmianę działacze zdecydowali się w
lutym. Nowy szkoleniowiec miałby całą rundę wiosenną przed sobą. Trener Sikora przeczuwał, że w klubie czekano na jego potknięcie. Wiedział o tym. Był pod presją, jak wobec tego pracować w takich warunkach? Co to za sytuacja, że człowiek przychodzi do pracy i wie, że ktoś czeka, aż noga mu się powinie. Uważam, że niektórzy ludzie powinni działać z dala od Arki, bo tylko jej szkodzą - nie kryje irytacji Kupcewicz.
Zobacz też:
Dlaczego Arka nie awansowała do ekstraklasy? Nikt nie jest bez grzechu
- Szczerze? To prezesa Pertkiewicza jako jedynego zostawiłbym w klubie. Pozostali powinni odejść. To miasto, ci kibice zasługują na ekstraklasę. A powtórzyła się sytuacja z poprzednich lat. Boję się, że z niektórymi ludźmi w strukturach klubu wciąż będzie tak samo. Może przydaliby się ludzie z zewnątrz, którzy mają inne spojrzenie na sprawę? - dodaje legenda gdyńskiej Arki.
Kupcewicza martwi też co innego.
- Mam nadzieję, że w klubie dojdzie do zmian. Obawiam się tylko, żeby nie było tego samego jak za czasów pana Piotra Burlikowskiego [były dyrektor ds. sportowych Arki - red.]. Dopóty w Arce siedzieć będą ludzie przekładający własny interes nad dobro klubu, robiący w nim prywatę, dopóty nie będzie zmian na lepsze - zaznacza Kupcewicz, który długo wierzył, że awans gdynian do ekstraklasy stanie się faktem.
- Był moment, że Łęczna przegrała trzy mecze z rzędu i Arka doskoczyła. Za trenera Sikory atmosfera w szatni była bardzo dobra. Dobrze żył z wiceprezesem Globiszem. Nie było sytuacji jak za pana Boguszewicza, kiedy dyrektor sportowy wchodzi do szatni.
- Nie chcę oceniać Piotrka Rzepki. Długo był bez pracy, chciał pracować w Arce. Jest z tego środowiska. Ale ja nie zostawiłbym go na kolejny sezon - podsumowuje Kupcewicz.
PAWEŁ SIKORA SPOWIADA SIĘ ZE SWOICH GRZECHÓW W ARCE