Goście mieli więcej gry, momentami zamknęli Arkę na jej połowie, ale ich ataki najczęściej kończyły się przed polem karnym. Grający w osłabieniu gdynianie skupili się już tylko na obronie korzystnego wyniku. Żółto-niebiescy często w pośpiechu wybijali
piłkę w trybuny, byle odegnać niebezpieczeństwo od bramki Łukasza Skowrona.
W drugiej połowie dominacja Chojniczanki nie podlegała dyskusji. I gdy wydawało się, że podopieczni Dariusza Dźwigały dowiozą zwycięstwo do końca, jeszcze jeden rzut wolny wykonywali goście. Do
piłki podszedł Kieruzel. Uderzył mocno, z 30 metrów, i
piłka ugrzęzła w siatce.
- To chyba najładniejsza moja bramka, nie ma co się oszukiwać, że zbyt często takie bramki nie padają w moim wykonaniu. Zdecydowałem się na strzał, bo w żaden inny sposób piłka nie chciała wpaść do bramki, czy po rzutach wolnych, czy z akcji. Z perspektywy boiska od początku my mieliśmy więcej z gry. W drugiej połowie wkradała się nerwowość, chociaż mówiliśmy sobie, że cierpliwie budujemy te akcje. Punkt cieszy, patrząc na okoliczności, remis nie jest zły - przyznał Kieruzel.