Grzegorz Tomasiewicz, który wiosną poprzedniego sezonu pozyskany został ze stołecznej Legii, przebojem wdarł się ostatnio do wyjściowego składu Arki. Wobec dwudniowej absencji Pawła Abbotta na treningach w tygodniu poprzedzającym ligowy mecz gdynian w
Płocku, trener Grzegorz Niciński zdecydował się od pierwszych minut na boisko posłać swojego imiennika.
- Na pewno byłem tym faktem zaskoczony. Ale czekałem cierpliwie na swoją szansę i byłem gotowy, by ją wykorzystać. Jestem zadowolony z tego występu i myślę, że mogę zagrać z Chojniczanką. Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty. Mogę być jednak zadowolony, bo ten występ dał trochę zespołowi - komentuje Tomasiewicz.
19-latek zdaje sobie jednak sprawę, że o wyjściowy skład w pucharowym starciu z Chojniczanką będzie mu niezwykle ciężko, jego występ w Płocku był bowiem niejako wymuszony.
- Ciężko ocenić, czy w Płocku zagrałem, bo Paweł (Abbott - przyp. red.) był nie do końca przygotowany do tego meczu, czy może dlatego, że moja dyspozycja zwróciła uwagę trenera. Może jedno i drugie. Nie zwracałem na to uwagi. Dostałem swoją szansę i miałem zamiar z niej po prostu skorzystać. Zawsze jest szansa na grę od pierwszych minut, również w meczu z Chojniczanką. Ja jednak jestem dalej cierpliwy i będę czekał na kolejne szanse. Jeśli natomiast trener zdecyduje, by wystawić mnie w tym meczu po przerwie, to też to uszanuję - tłumaczy filigranowy pomocnik.
W środowym starciu w 1/16 finału Pucharu Polski przeciwko Chojniczance to Arka będzie faworytem. Warto jednak pamiętać, że na regenerację sił żółto-niebiescy mieli o jeden dzień mniej od swojego najbliższego rywala.
- Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie, więc nie sądzę, by ten jeden dzień przerwy mniej od Chojniczanki miał jakiś wpływ. To jest początek sezonu i nie może być mowy o jakimkolwiek zmęczeniu organizmu - uspokaja Tomasiewicz.
Gdynianie bardzo dobrze rozpoczęli ten sezon i w trzech meczach (biorąc również pod uwagę 1/32 finału PP) zanotowali dwa zwycięstwa i jeden remis. Wydaje się więc, że Puchar Polski dla zespołu trenera Nicińskiego dalej będzie traktowany priorytetowo.
- W Pucharze Polski chcemy zajść jak najdalej. Później mogą się trafić przecież mecze z ekstraklasowiczami, więc warto walczyć o zwycięstwo w każdym meczu. Na pewno jest w głowie możliwość zagrania z Lechią (dla Arki), jak i z Legią (szansa dla mnie na pokazanie się). Między innymi też dlatego trzeba traktować te rozgrywki poważnie - spuentował 19-latek.
TADEUSZ SOCHA: JEŚLI AWANSUJEMY, TO ZOSTANĘ W ARCE