Niciński nie krył rozczarowania z gry Arki i wyniku w
Sosnowcu.
- Wiedzieliśmy, co nas tutaj czeka. Ciężki teren, wiedzieliśmy, że musimy zagrać dobrze, żeby wywieźć stąd punkt. Niestety zagraliśmy poniżej oczekiwań, a kilku moich zawodników nie zagrało tak, jak myślałem. To się przełożyło na naszą dyspozycję - mówił szkoleniowiec gdynian.
To była pierwsza porażka żółto-niebieskich w nowym sezonie. Wydawało się, że po udanym początku rozgrywek (Arka po trzech kolejkach była wiceliderem tabeli) zespół Grzegorza Nicińskiego pójdzie za ciosem, tym bardziej że arkowcy świetnie rozpoczęli pojedynek z Zagłębiem, gdy szybko wyszli na prowadzenie. Jednak im dalej w mecz, tym gorzej. Mnożyły się błędy. Gdynianie grali bardzo niefrasobliwie w obronie, ułatwiając zadanie gospodarzom.
- Pomimo tego, że prowadziliśmy 1:0, to straciliśmy bardzo ładne bramki, bo bramka na 2:1 to piękne uderzenie. Potem rywal nas kontrował i wygrał zasłużenie. Za mało dziś mieliśmy atutów. Szkoda, ale takie jest życie sportowca. Trzeba wrócić do Gdyni, w środę jest następny mecz ligowy [godz. 18.30 z Wigrami Suwałki] i chcemy się bardzo zrehabilitować. Dostaliśmy nauczkę, bo po trzech dobrych meczach, gdy niby wszystko jest fajnie, można powiedzieć, że trochę obrośliśmy w piórka i dzisiaj drużyna Zagłębia to wykorzystała, zagrała z zębem i zasłużenie wygrała - podkreślił Niciński.
TADEUSZ SOCHA: JEŚLI AWANSUJEMY, TO ZOSTANĘ W ARCE