Gdynianie mieli dużo szczęścia, że pierwszą kwartę skończyli ze stratą pięciu punktów. Turów w tej części meczu grał bardzo nieskutecznie i przy lepiej ustawionych celownikach goście już po dziesięciu minutach mogli ustawić mecz pod siebie. W szeregach drużyny ze Zgorzelca z dobrej strony pokazali się gracze podkoszowi Damian Kulig (5 punktów) oraz Filip Dylewicz (5 punktów), dla którego był to powrót do Trójmiasta, skąd przed sezonem odszedł z Trefla
Sopot. Przeciwko swoim byłym kolegom Dylewicz zagra jeszcze w tym roku,
29 grudnia.
Niewykorzystane szanse pod koszem Asseco zemściły się na Turowie na początku drugiej kwarty. Podopieczni Davida Dedka zdobyli sześć punktów z rzędu i wyszli na jednopunktowe prowadzenie (16:15). Turów odpowiedział natychmiast - serią 8:0. W tym czasie gracze trenera Miodraga Rajkovicia dwukrotnie skarcili gdynian z obwodu (Tony Taylor i J.P. Prince). Ale Asseco nie pozostało dłużne i w efekcie w niespełna minutę koszykarze obu drużyn urządzili sobie show w rzutach za trzy punkty. Dzięki temu
wynik cały czas oscylował w granicach remisu. Gdy w końcówce tej ćwiartki za linii 6,75 nie pomylił się Przemysław Frasunkiewicz, a po chwili Kulig spudłował oba rzuty wolne, gdynianie byli w przodzie o dwa punkty. Do przerwy był jednak remis. I wynik bardzo niski jak na mecz koszykówki. Asseco i Turów zdobyły w ciągu 20 minut łącznie tylko 54 punkty.
Po przerwie nic w kwestii skuteczności się nie zmieniło. Nadal piłka z rzadka wpadała do kosza. Dość powiedzieć, że przez prawie cztery minuty trzeciej kwarty odnotowano tylko jeden celny rzut. Turów na potęgę pudłował zwłaszcza z linii rzutów wolnych. Sam Kulig przestrzelił cztery wolne na siedem prób. Asseco zwietrzyło szansę, że zgorzelczanie są do ugryzienia. Obudził się A.J. Walton, a ważną trójką trzecią kwartę skończył Fiodor Dmitriew.
Na ostatnie dziesięć minut gdynianie wychodzili z przewagą pięciu punktów (43:38). A w kolejnych minutach tylko powiększali swoje prowadzenie. Koncertowo wręcz grał Walton, który już w połowie tej kwarty miał na koncie double-double. Trzy minuty przed końcem po jego celnej trójce Asseco prowadziło 57:47. To był mecz Waltona. Amerykanin robił na boisku co chciał. Skończył spotkanie z 23 punktami, do których dołożył 11 zbiórek. Pokazał kilka efektownych zagrań rodem z NBA. Gdyński zespół rozbił wicemistrzów Polski 68:52.
Asseco Gdynia - PGE Turów Zgorzelec 68:52. Kwarty 10:15, 17:12, 16:11, 25:14
Asseco: Walton 23, Szczotka 11, Dmitriew 8, Szymański 6, Seweryn 3 oraz Kowalczyk 7, Frasunkiewicz 6, Matczak 2, Żołnierewicz 2, Kovacević 0, Stefanik 0.
PGE Turów: Kulig 17, Prince 16, Dylewicz 9, Taylor 3, Zigeranović 1 oraz Wiśniewski 5, Krestinin 1, Stelmach 0.