Gdyńscy koszykarze nieraz już w tym sezonie udowodnili, że są nieobliczalni. Tak było choćby w pierwszym dwumeczu w
Zielonej Górze, gdzie Stelmet stracił atut własnej hali. Jednak dzięki środkowej wygranej w
Gdyni (64:51) mistrzowie Polski losy rywalizacji znów mają we własnych rękach. Pytanie tylko - czy łatwe zwycięstwo nie uśpi ich czujności. Przecież tak było po pierwszym meczu, w którym
Asseco nie stawiło Stelmetowi większego oporu, a po dwóch dniach drużyna Dedka pokazała inne oblicze.
- Stelmet postawił nam bardzo ciężkie warunki, szczególnie w trzeciej kwarcie [tę część meczu mistrzowie Polski wygrali 28:12 - przyp. aut.]. Przez to wygrali ten mecz. My natomiast bardzo dobrze walczyliśmy w pierwszej połowie. Dobrze broniliśmy przez trzy kwarty - pierwszą, drugą i czwartą, ale w ataku nie trafiliśmy mnóstwo otwartych rzutów - mówił po środowym spotkaniu trener Dedek.
- Przegrywamy 1-2, ale czekamy na piątkowy mecz - dodał szkoleniowiec Asseco.
Jego drużynie nie pomogła bardzo dobra postawa Piotra Szczotki (14 punktów i 13 zbiórek) oraz Ovidijusa Galdikasa (13 punktów i 19 zbiórek).
- Zaprezentowaliśmy słabą skuteczność z gry. W obronie spisaliśmy się dobrze - straciliśmy 64 punkty, jednak mieliśmy przestój w trzeciej kwarcie i to zadecydowało o wyniku meczu. W piątek obiecujemy walkę - zapowiada Szczotka.