Mecz z Turowem był przełomowym spotkaniem dla koszykarzy Trefla. Sopocianie przerwali passę dziewięciu meczu bez porażki zgorzelczan, w dodatku sami zmazali plamę po porażce ze Śląskiem
Wrocław. - W pierwszej połowie nasza gra nie była zbyt widowiskowa, jednak trzeba też powiedzieć, że obie strony prezentowały dobrą obronę, przez którą siłą rzeczy cierpiał atak - tłumaczy Wierzbicki w wywiadzie udzielonym Dziennikowi Bałtyckiemu. - Proszę zwrócić uwagę, że w regulaminowym czasie gry
wynik był bardzo niski przy wyrównanym meczu. Gra naszego zespołu była zadowalająca, a pamiętajmy, że Turów miał przewagę dużo szerszego składu. Jeśli do końca rundy będziemy prezentować poziom taki jak w tym spotkaniu, z pewnością zajmiemy miejsce w pierwszej czwórce - dodaje prezes Trefla.
O sile Trefla decydują przede wszystkim polscy zawodnicy. Obok lidera drużyny, jakim jest Łukasz Koszarek, bardzo wiele do gry wnoszą Łukasz Wiśniewski, Adam Waczyński czy Marcin Stefański. - Od początku istnienia klubu chcieliśmy stawiać na Polaków, a w szczególności na wychowanków. Gdyby nie rozłam w klubie sprzed dwóch lat, może dziś mielibyśmy w rotacji meczowej nawet ośmiu polskich graczy. Jest trochę inaczej, ale ogólną koncepcję widać po tym, jak teraz gra zespół i kto tworzy jego trzon. Jesteśmy prawdziwie polską drużyną i z tego się cieszymy - przyznaje Wierzbicki.
Wiele radości prezesowi Trefla sprawia również współpraca z trenerem Karlisem Muiznieksem. - Jestem w pełni zadowolony z pracy trenera. Ostatnio rzeczywiście pojawiały się w prasie artykuły, w których pisano, że zarząd ma w planach zmianę szkoleniowca, tymczasem w ogóle nie było takich rozważań - dementuje Wierzbicki. - Jeżeli trener podtrzyma ten poziom, który obecnie mamy, i sprawi, że będziemy dobrze bronić zespołowo, to myślę, że mamy szansę na sukces w postaci miejsca na podium ekstraklasy - kończy prezes sopockiego klubu.