Postawa żółto-czarnych w "szóstkach" faluje. Najpierw były fala wznosząca i trzy zwycięstwa z rzędu, a potem nastąpiła fala opadająca i seria trzech kolejnych porażek w hali na granicy Sopotu i Gdańska. Ale i Stelmet gra w kratkę. Zespół z Winnego Grodu, podobnie jak Trefl, trzy razy wygrał i trzy razy przegrał.
Podobieństw jest jednak więcej. Pierwsze, co łączy oba kluby, to osoba Łukasza Koszarka. "Koszar" w poprzednim sezonie grał w Treflu, którego poprowadził do wicemistrzostwa Polski, potem przeniósł się do
Asseco Prokomu, ale z powodu problemów finansowych mistrzów Polski znów musiał zmienić barwy. Wylądował w Stelmecie i... zadebiutował w meczu przeciwko Treflowi. Choć na boisku spędził prawie 33 minuty, to nie zdobył ani jednego punktu.
Drugi punkt wspólny to fakt, że w meczach pomiędzy Stelmetem i Treflem wygrywają goście. Tak było w sezonie zasadniczym (wygrana Trefla w
Zielonej Górze 84:72, wygrana Stelmetu w
Ergo Arenie po dogrywce 108:106). Podobna sytuacja miała miejsce w "szóstkach" (77:68). Stelmet po meczu z Treflem nie wraca do domu. W piątek zielonogórzan czeka w
Gdyni pojedynek z Asseco Prokomem.
- Każdy zawodnik Trefla jest bardzo groźny. Ten mecz jest dla nas w tej chwili najważniejszy, dopiero w czwartek będziemy myśleli o piątkowym spotkaniu z Asseco. To środowe spotkanie jest niezwykle istotne pod kątem miejsca w tabeli przed play-offami. Będziemy bili się z Treflem o te miejsca -
mówi Sroka na łamach oficjalnej strony klubowej. - Pomimo doniesień medialnych z pewnością zawodnicy z Sopotu trenowali przed tym meczem i wyjdą jutro na parkiet skoncentrowani, w pełnym składzie i będą walczyć, tak że z pewnością będzie to ciężkie spotkanie.
Początek meczu o godz. 18.15.