Już początek meczu nie zwiastował niczego dobrego. Sopocianie grali po prostu fatalnie, zdobyli zaledwie osiem punktów, ich skuteczność oscylowała w okolicach 20 proc., a rywale wyglądali, jakby grali w innej lidze. Na szczęście dla gospodarzy w drugiej odsłonie spotkanie się wyrównało, ale tylko dlatego, że Polpharma spuściła z tonu. Już nie mylił się tylko Trefl, ale obie ekipy. Sporo było strat i niecelnych rzutów, jednak w końcówce drugiej kwarty miejscowi kibice nieco się ożywili, gdyż ich ulubieńcy wreszcie zaczęli grać w miarę przyzwoicie. Dwukrotnie z dystansu trafił Tyreek Duren, Trefl wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do syreny kończącej pierwszą połowę.
Trzecia kwarta była najbardziej wyrównana ze wszystkich, ale tak naprawdę dopiero czwarta wynagrodziła kibicom wcześniejsze męczarnie. Zarówno jedni, jak i drudzy wreszcie zaczęli seryjnie trafiać do kosza. Sytuacja na tablicy wyników zmieniała się jak w kalejdoskopie. Jednak w pewnym momencie goście trzykrotnie trafili z dystansu i ich przewaga wzrosła do dziewięciu punktów. Wydawało się, że jest już "pozamiatane", ale żółto-czarni jakimś cudem się podnieśli. Prawdziwym bohaterem gospodarzy został Piotr Śmigielski, który zdobył dwanaście punktów z rzędu! Dzieła zniszczenia dopełnił zaś Paweł Krefft, również nie myląc się przy rzucie z dystansu.
Trefl przerwał serię czterech porażek z rzędu, a poza tym wreszcie spisał się na miarę oczekiwań w końcówce meczu.
Trefl Sopot - Polpharma Starogard Gdański 66:60
Kwarty: 8:17, 20:11, 17:13, 21:19
Trefl: Majok 12, Dzierżak 2, Śmigielski 19, Dutkiewicz 1, Stefański 2, Bilinovac 6, Motylewski 0, Stefanik 3, Krefft 6, Kolenda 0, Duren 15
Polpharma: Hicks 24, Diduszko 4, Szymański 0, Flieger 15, Grujić 0, Paliukenas 4, Dee 5, Kinloch 4, Mirković 4