Żaden z kibiców, który przyszedł w sobotnie popołudnie do ERGO Areny, nie miał prawa narzekać na poziom widowiska. Koszykarze Trefla postawili się mistrzowi Polski i w pierwszej połowie grali z nim jak równy z równym. Później jednak klasę pokazali zielonogórzanie, a w całym meczu rzucali ze skutecznością na poziomie 51 procent.
W sopockiej drużynie podobać mogli się przede wszystkim Anthony Ireland i Nikola Marković, którzy stwarzali mnóstwo problemów przyjezdnym. Serb oddawał sporo rzutów, lecz jego celownik nie był tego dnia zbyt dobrze nastawiony. Stelmet miał za dużo przestojów w grze, co gospodarze starali się skrzętnie wykorzystać. Do pewnego momentu to się udawało.
Ale mistrz Polski jest zbyt doświadczonym zespołem, by przez całe spotkanie grać tak ospale jak w pierwszych dwudziestu minutach. W przerwie goście przeszli prawdziwą metamorfozę i przede wszystkim zmienili taktykę. Nie było już tylu rzutów z dystansu, a więcej wejść pod kosz. Z tym kompletnie nie poradzili sobie sopoccy koszykarze. Z biegiem czasu goście grali na coraz większym luzie i trafiali niemal wszystko. Obrona Trefla nie była monolitem już w pierwszej połowie, natomiast w drugiej posypała się kompletnie.
Ostatecznie Stelmet wygrał 84:69, a ostatnie punkty w meczu zdobył Pedja Stamenković, który w piątek został oficjalnie zaprezentowany jako zawodnik Trefla.
Trefl Sopot - Stelmet Zielona Góra 69:84
Kwarty: 24:25, 18:16, 14:22, 13:21
Trefl: Ireland 18, Dylewicz 8, Marković 20, Śmigielski 7, Mielczarek 8, Karolak 2, Stamenković 4, Stefański 0, Motylewski, Kolenda 2, Majewski 0, Żmudzki 0
Stelmet: Djurisić 17, Florence 6, Gruszecki 4, Hrycaniuk 14, Kelati 7, Koszarek 8, Moore 7, Vaughn 10, Zajcew 8, Zamojski 3, Der 0, Majchrzak 0