Gdynianki występowały dotychczas w Eurolidze ze zmiennym szczęściem. W ostatniej kolejce zdołały wygrać z wyżej notowanym mistrzem
Francji Bourges Basket, ale wcześniej poniosły sensacyjną porażkę na Węgrzech z najmłodszym zespołem Euroligi Seatem Unisze Gyor. "Planowo" uległy zaś UMMC Jekaterinburg i Ros Casares Valencia, absolutnym faworytom całych rozgrywek.
W środę Lotos czeka kolejne trudne zadanie. Zagrają na parkiecie lidera grupy A, dotychczas niepokonanym Galatasaray. Turczynki są w tej edycji Euroligi dodatkowo zmotywowane, gdyż to właśnie one na przełomie marca i kwietnia przyszłego roku będą gospodyniami Final Eight - pierwszego w historii finałowego turnieju Euroligi koszykarek z udziałem ośmiu zespołów.
Największą gwiazdą tureckiej drużyny jest Amerykanka Diana Taurasi. Euroligę wygrywała już czterokrotnie w barwach Spartaka Moskwa, a teraz ostrzy sobie zęby na piąty triumf. Zatrzymanie jej będzie dla Lotosu kluczem do sukcesu, który wcale nie jest niemożliwy. Gdynianki nawet w przegranych meczach, a zwłaszcza tym przeciwko Jekaterinburgowi, pokazały bowiem silny charakter i
serce do gry. Momentami walczyły jak równy z równym z lepszymi od siebie rywalkami. Dodatkowo rewelacyjnie spisują się w lidze, gromią rywala za rywalem, a niedzielne zwycięstwo z Tęczą Leszno 73:51 było już szóstym z kolei.
Duży udział w ostatnich sukcesach Lotosu ma Geraldine Robert. Francuska skrzydłowa była jedną z głównych winowajczyń niespodziewanej porażki w Gyor, ale ostatnio wzięła się ostro do pracy. To głównie jej postawa w ostatniej kwarcie meczu z Bourges dała Lotosowi pierwsze od blisko roku zwycięstwo w Eurolidze. W meczu z Tęczą była już najlepiej punktującą zawodniczką zespołu. Aby wygrać w Turcji, potrzeba jednak wartości dodanej. Taką mogłaby być Jolene Anderson. Kreowana przed sezonem na gwiazdę zespołu Amerykanka ostatnio spisuje się słabo. Potencjał ma jednak ogromny i jeśli przebudzi się właśnie w Stambule, to Lotos będzie stać na sprawienie największej sensacji w tej kolejce Euroligi.