Jeden set pocieszenia. Atom Trefl Sopot bez szans z VakifBankiem Stambuł
Jeden set pocieszenia. Atom Trefl Sopot bez szans z VakifBankiem Stambuł
REKLAMA
Maciej Korolczuk
W starciu z VakifBankiem Stambuł w I rundzie play-off Ligi Mistrzyń siatkarkom Atomu Trefla Sopot szczęścia i umiejętności wystarczyło tylko na wygranie jednego seta. Tylko i aż jednego.
40
Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta
Otwórz galerię Na Gazeta.pl
REKLAMA
Na papierze obie drużyny dzieliła przepaść. Siatkarki Atomu całkiem zasadnie mogły oczekiwać na boisku prawdziwej egzekucji. Gdy jednak w dramatycznych okolicznościach sopocianki wygrały pierwszego seta, w Ergo Arenie zapachniało sensacją. Rywalki bowiem w tym sezonie wygrały wszystkie 18 meczów (12 w lidze tureckiej i sześć w LM). W Sopocie miały nie stracić nawet seta i zakończyć mecz w trzech krótkich partiach.
Radość ponad 2,5 tys. kibiców zapewniła Klaudia Kaczorowska, która przy stanie 22:23 zdobyła trzy punkty z rzędu. Wyzwanie bardziej renomowanym i doświadczonym rywalkom rzuciła - co brzmi co najmniej zaskakująco - 19-letnia środkowa Justyna Łukasik. To właśnie jej blok na Małgorzacie Glince-Mogentale (przy stanie 17:21) po raz pierwszy w tym meczu wyprowadził z równowagi trenera wicemistrzyń Turcji Giovanniego Guidettiego. Włoch nerwowo spacerujący wzdłuż boiska z iPadem pod pachą, poprosił o czas, ale bardziej wybił z rytmu swoje podopieczne, niż nabierające z każdym kolejnym punktem śmiałości sopocianki. Nie mniej zdziwione takim obrotem sprawy były także rezerwowe VakifBanku. Gdy przed drugim setem obie drużyny zmieniały stronę boiska, Japonka Saori Kimura z niedowierzaniem wpatrywała się w tablicę wyników.
A stan na niej zmienił się błyskawicznie. W drugim secie wyraźnie przebudzone z początkowej drzemki Turczynki ruszyły do ataku. I na efekty nie trzeba było czekać. Guidetti przesuwał palcem po ekranie, analizując na bieżąco spływające statystyki, a te z każdą chwilą wyglądały coraz lepiej.
Rywalki wykorzystały każdą słabość Atomu, a w największym ogniu znalazła się słabo grająca Anna Podolec. Była reprezentantka Polski nie radziła sobie w przyjęciu, popełniała proste błędy techniczne (np. podwójne odbicie), myliła się w polu zagrywki. Trener Adam Grabowski nie miał jednak kim jej zastąpić, bo podstawowa przyjmująca Erika Coimbra wciąż nie doszła do zdrowia po kontuzji śródstopia. Brazylijka cały środowy mecz oglądała z kwadratu dla rezerwowych, a inna z przyjmujących Noris Cabrera jest bez formy.
Podopieczne Guidettiego od wygranego drugiego seta stwarzały natomiast wrażenie, jakby zeszło z nich ciśnienie. I choć od czasu do czasu sopocianki starały się je nieco podnieść (świetnie radząca sobie z Christiane Furst młodziutka Łukasik), to sensacji w Ergo Arenie się nie doczekaliśmy. Gdy Gozde Kirdar Sonsirma zdobyła ostatni punkt, Guidetti tylko się uśmiechnął. I wyłączył iPada.