Grothues była obserwowana przez sopocki klub już od jakiegoś czasu. Trener Micelli przyglądał się zawodniczce także podczas turnieju w Montreux, gdzie
Holandia zajęła trzecie miejsce za Turcją i Japonią, a wyprzedziła między innymi Rosję czy Włochy.
- W Montreux po raz pierwszy miałam okazję spotkać się osobiście z trenerem Micellim. Wcześniej spotkaliśmy się, ale tylko przy okazji Ligi Mistrzyń, kiedy grałam przeciwko jego klubowi. Teraz będziemy pracowali razem i myślę, że z tym składem mamy szansę ugrać coś fajnego. Na tę chwilę najbardziej z nowych klubowych koleżanek kojarzę Klaudię Kaczorowską i Katarzynę Zaroślińską, bo miałyśmy okazję grać przeciw sobie w barwach narodowych - mówi siatkarka.
Włoski szkoleniowiec PGE Atomu Trefla dobrze zapamiętał holenderską przyjmującą z czasów, gdy rywalizowała z jego drużyną po drugiej stronie siatki.
- Teraz Maret jest kapitanem reprezentacji
Holandii i ma niesamowitą duszę wojowniczki. Tak zresztą było zawsze, ilekroć stawała po drugiej stronie siatki. Strasznie trudno było ją zniechęcić, zdeprymować. Teraz będzie jednak po naszej stronie i pomoże nam osiągnąć nasze cele - zapewnia Micelli.
Obecnie kapitan Oranje rywalizuje ze swoim zespołem narodowym podczas Igrzysk Europejskich w Baku. Po powrocie z Azerbejdżanu czeka ją jeszcze bardzo długi sezon reprezentacyjny - zwłaszcza że Holandia jest obok
Belgii gospodarzem zbliżających się mistrzostw Europy. Sama zawodniczka nie może się jednak doczekać przyjazdu do Sopotu.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że będę w najbliższym sezonie reprezentowała barwy PGE Atomu Trefla. Słyszałam wiele dobrego o klubie od Charlotte Leys i Judith Pietersen, a ostatecznie przekonała mnie rozmowa z trenerem podczas wspomnianego turnieju Volley Masters. Wtedy byłam całkowicie pewna, że podejmuję dobrą decyzję, stając się nową atomówką - przyznaje Holenderka.
Grothues przeniosła się do Sopotu po dwóch latach spędzonych w RC Cannes, gdzie miała okazję rywalizować także w Europejskiej Lidze Mistrzyń. Wcześniej - także przez dwa lata - występowała w klubach z ligi włoskiej. Niespełna 27-letnia siatkarka, choć nigdy nie grała w polskim klubie, z samą Polską ma bardzo dobre wspomnienia. W 2009 roku świętowała bowiem w
Łodzi wywalczenie wicemistrzostwa Europy. Na swoim koncie ma również sukcesy na krajowym podwórku. Dwukrotnie sięgała po mistrzostwo Holandii (w 2009 i 2010 roku). Na mistrzostwach świata sprzed pięciu laty Grothues została najlepszą serwującą turnieju.
FINAŁ EUROPEJSKIEGO PUCHARU DLA ZESPOŁU Z TRÓJMIASTA. KTO PRZED SIATKARKAMI ATOMU?