Wtorkowy wieczór zapisał się na kartach historii III-ligowego Gryfa Wejherowo. Po porażce w pierwszym meczu 0:3, w rewanżu piłkarze z Pomorza skazywani byli na pożarcie. Wyroku miał dokonać lider ekstraklasy, który do spotkania przed własna publicznością przystąpił w mocno ofensywnym zestawieniu.
- Liczyliśmy chyba, że piłka sama wpadnie do bramki. Spoczęliśmy na laurach myśląc, że swoją pracę wykonaliśmy w spotkaniu wyjazdowym. Do tego w głowach siedział nam kolejny mecz ligowy z GKS
Bełchatów, który w tym momencie jest dla nas najważniejszy - dodaje Skorża.
Gryf zaskoczył Legię swoją agresją i wytrzymałością. Nękanemu ciągłymi atakami III-ligowcowi starczyło\ siły na twardą grę przez 90 min. Bramkę drużyna z Wejherowa straciła natomiast przypadkowo. Piłka po strzale Michała Żyro odbiła się od nogi Jarosława Felisiaka i przelobowała bramkarza Gryfa Adama Dudę.
- Myślałem, że na tle III-ligowca naszym rezerwowym będzie zależało na tym, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Niestety się pomyliłem - kończy Skorża.