Cichocka, która miesiąc temu została mistrzynią Europy na 1500 m, właśnie z tym dystansem wiązała przed wyjazdem do Rio de Janeiro największe nadzieje. Jednak przed biegiem półfinałowym dopadły ją poważne kłopoty zdrowotne, przez co sopocianka nie była w stanie podjąć normalnej rywalizacji. Przybiegła na metę daleko za rywalkami, z czasem o niemal 15 sekund gorszym od rekordu życiowego. Po biegu ledwo trzymała się na nogach i jak sam przyznała czuła się po prostu fatalnie. Dlatego jej start na 800 m do końca stał pod znakiem zapytania.
- Na 1500 metrów nie czułam się sobą, nawet
rozgrzewka sprawiała mi kłopot. Dopadły mnie duże kłopoty zdrowotne, ale nie ma co wdawać się w szczegóły. Bardzo długo zastanawiałam się czy wystartować na 800 m, miałam nieprzespaną noc. To była cholernie trudna decyzja. W końcu powiedziałam sobie, że już nie raz przegrywałam i zawsze się podnosiłam, dlatego postanowiłam powalczyć - przyznała Cichocka przed kamerami TVP już po wygranym przez siebie biegu.
Sopocianka spisała się w nim znakomicie, zupełnie nie było po niej widać wspomnianych kłopotów zdrowotnych. Cały czas trzymała się czołówki, a na samym finiszu wykorzystała lukę jaką zostawiły jej Włoszka Yusneysi Santiusti oraz Kubanka Rose Mary Almanza, odważnie wbiegła między nie i jako pierwsza wpadła na metę z czasem 2.00,42.
Tym samym zapewniła sobie awans do biegów półfinałowych, które odbędą się w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu, o godz. 2.15.
- Wiem, że forma jest świetna, wiem, że trener Tomasz Lewandowski przygotował mnie do igrzysk znakomicie. Czasami są sytuacje, na które nie mamy wpływu, ale myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku i powoli staję na nogi - podkreśliła Cichocka.
Do półfinałów awansowała też inna Polka Joanna Jóźwik.