W piątek do
Ergo Areny przyjedzie Indykpol AZS
Olsztyn. Przed startem sezonu typowano, że to m.in. właśnie ta drużyna będzie bezpośrednim rywalem Lotosu Trefl w walce o zajęcie 7.-8. miejsca na koniec rozgrywek. Jak na razie przewidywania potwierdzają się w 100 proc., ale tylko jeśli chodzi o olsztynian. Dzięki wygranym z Tytanem AZS Częstochowa i AZS Politechnika Warszawska oraz urwaniu punktu Delekcie
Bydgoszcz po 5 kolejkach Indykpol zajmuje 6. miejsce.
- Warto jednak spojrzeć także na wyniki i grę olsztynian w meczach z Asseco Resovią (0:3) i Jastrzębskim Węglem (1:3), gdzie nie wypadli wspaniale. To pokazuje, że z potentatami ligi także nie gra im się łatwo - mówi trener Lotosu Trefl Grzegorz Ryś.
Olsztynianie wygrali jednak z zespołami z Częstochowy i Warszawy, które podobnie jak oni biją się o miejsca w dolnej części tabeli. I ten fakt może okazać się najbardziej znaczący. W razie ewentualnej porażki Lotosu Trefl cele gdańszczan na obecny sezon mogą zostać brutalnie zweryfikowane.
- Za nami mecze z potentatami ligi, którzy udowodnili, że są bardzo mocni. Przyjmujemy te porażki z pokorą - twierdzi Ryś.
Pierwsze spotkanie miałoby być okazją do zgrania zespołu. Wszystko odbywało się bez ciśnienia, ponieważ nikt nie wymagał od gdańszczan zwycięstw. Powód do zmartwień mogą jednak stanowić słowa trenerów, którzy mają już na rozkładzie Lotos Trefl. Niemal wszyscy twierdzą bowiem, że ich drużyny są w fazie budowy i zgrania - czyli tak jak gdańszczanie - a pomimo tego beniaminek PlusLigi znacząco od nich odstawał.
- Nie jest to powód do radości. Trzeba jednak pamiętać, że nie mamy w drużynie czołowych europejskich siatkarzy. Jedynym jest Mikko Oivanen. Trenerzy innych klubów sami przyznają, że doświadczeni, klasowi siatkarze szybciej adaptują się do nowego otoczenia. My mamy jak na razie chłopaków z potencjałem - uważa trener Lotosu Trefl.
Potencjał ten zauważają trenerzy rywali gdańszczan czy niektórzy zawodnicy, jak np. Mariusz Wlazły, który po pierwszym meczu stwierdził, że z taką grą Lotos Trefl na pewno nie będzie bił się tylko o ostatnie pozycje w lidze. Ciekawe jednak, ile jest w tych wypowiedziach kurtuazji, a ile prawdy?
- W sezonie, w którym nie spada się z ligi, można grać na pół gwizdka. Zwłaszcza że nasze plany budowy drużyny są długofalowe. Ale nie takie mamy ambicje. Cała drużyna jest zmotywowana, aby już w piątek odnieść pierwsze zwycięstwo. Cieszy nas przychylność kibiców, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że bez punktów ciężko będzie ich utrzymać. Chciałbym jednak, aby byli wyrozumiali, ponieważ każdy w klubie zdawał sobie sprawę z tego, że powrót do PlusLigi będzie ciężki. I tak też jest. Dlatego nie można spodziewać się cudów już teraz. Ale za to z każdym sezonem nasza gra powinna być coraz lepsza - podkreśla Ryś.
Lotos Trefl miewał dotychczas przebłyski, ale w piątek musi wreszcie zagrać dobrze przez całe spotkanie.
- W meczu z Bełchatowem czy w Kędzierzynie-Koźlu pokazaliśmy, że potrafimy walczyć i także mamy jakieś atuty. Mieliśmy momenty dobre, a one niemal pozwoliły nam urwać faworytom punkty. Z drugiej strony mieliśmy też bardzo słabe występy. Wahania są więc duże i trzeba je zlikwidować - mówi szkoleniowiec.
Nie zdradza jednak najmocniejszych stron swojej drużyny, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że ofensywna gra Lotosu Trefl opiera się na Oivanenie. Fin zdobył już dla swojego zespołu 91 pkt. Drugi pod względem skuteczności, jego rodak Matti Hietanen, ma ich 40. Rodzi się więc pytanie, czy beniaminek nie stał się zespołem jednego siatkarza, którego dominacja niekoniecznie musi przełożyć się na dobry wynik drużyny.
- W czasach, kiedy każdy ma dostęp do statystyk, doskonale widać, kto jest dominującą postacią. Np. w Jastrzębiu takim pewniakiem w ataku jest Michał Łasko. Dla Włocha nie ma jednak trudnych piłek. Dlatego tak ciężko go zatrzymać pomimo tego, iż wiadomo, że to on będzie kończył decydujące akcje - tłumaczy trener gdańszczan i dodaje: - W mojej drużynie takim Łasko jest Oivanen. Musi on więc być przygotowany na to, że rywal postawi potrójny blok. Nie ma co ukrywać, że w decydującym momencie to on jako pierwszy ma prawo do decydowania o wyniku.
Indykpol to zespół w pewnej części związany z Gdańskim. Asystentem pierwszego trenera Tomaso Totolo jest Piotr Poskrobko, który w Treflu kończył karierę zawodniczą. Później był również drugim trenerem, a także kierownikiem gdańskiej drużyny. W Treflu grali również Wojciech Winnik (2007-2009) oraz Łukasz Kadziewicz (2008/2009). Winnik to drugi najskuteczniejszy atakujący w olsztyńskiej drużynie - 73 pkt. Kadziewicz natomiast dołączył do Indykpolu dopiero w połowie października, więc na razie uczy się współpracować z kolegami.
Początek meczu w
Ergo Arenie w piątek o godz. 20. Bilety: 20 i 10 zł. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport.
LICZBY LOTOSU
0,8
Tyle średnio asów na set serwują gdańszczanie (przedostatnie miejsce w lidze)
2,2
Tyle średnio mają bloku na set (8. miejsce)
19
To procent efektywności przyjęcia (6. miejsce)