Kapitan Lotosu Trefl Gdańsk Grzegorz Łomacz stwierdził ostatnio, że cel jaki ma jego zespół, czyli co najmniej ósme miejsce w tabeli, znacząco im ucieka. Czy czerwona latarnia PlusLigi ma w ogóle jakiekolwiek szanse, aby wspiąć się chociaż pozycję wyżej?
Lotos Trefl, to zdecydowanie najgorszy zespół w lidze. Co prawda gdańszczanie (5 pkt.) mają tylko zwycięstwo mniej niż ósmy Fart Kielce (13 pkt.) i dziewiąty Indykpol AZS Olsztyn (10 pkt.), ale już punktowo wygląda to znacznie gorzej. Lotos Trefl nie potrafi bowiem wyrywać dwóch setów w przegranych meczach. A one zapewniają przecież punkt do ligowej tabeli. Czterokrotnie udawało się to zespołowi z Kielc, raz Indykpolowi. Do ósmego miejsca gdańszczanie tracą obecnie 8 punktów, a do dziewiątego pięć. Tak więc, aby marzyć o wyższej lokacie i awansie do play-off, trzeba pokonać sąsiadów z ligowej tabeli. Jest jednak jedno ale - mecze z Fartem i Indykpolem gdańszczanie rozegrają na wyjeździe. Biorąc pod uwagę, że poza domem będzie ciężko o komplet punktów wypadałoby pokonać kogoś u siebie. Ale kogo? W najbliższej kolejce do Ergo Areny przyjedzie Asseco Resovia (sobota, godz. 18). Rzeszowianie w tygodniu pokonali Fenerbahce Grundig Stambuł i awansowali do półfinału Pucharu CEV. Co prawda okupili to stratą będącego ostatnio w wysokiej formie Oliega Achrema (uraz pleców), ale i bez niego będą zdecydowanym faworytem w konfrontacji z Lotosem Trefl. Po Resovi do Gdańska przyjadą jeszcze Tytan AZS Częstochowa (18 lutego) i AZS Politechnika Warszawska (2 marca). W tych spotkaniach trzeba już będzie poszukać punktów. Lotos Trefl nie wywalczy ich jednak, jeśli nie nastąpi nagła zmiana w jego stylu gry. A tego powinnyśmy oczekiwać już od najbliższego starcia. W innym przypadku można zacząć myśleć o następnym sezonie. Bo przecież z PlusLigi nikt w tym sezonie nie spada.