Obserwuj autorów na Twitterze:
@ka_suchecki i
@PiWisniewski
Właściciel Grupy Trefl wspierającej siatkarską drużynę z Gdańska Kazimierz Wierzbicki od lat łoży pieniądze na trójmiejski sport. Choć próbowano już wielu rozwiązań - z zatrudnianiem gwiazd pokroju reprezentantów Serbii Bojana Janicia i Marko Samardzicia, Łukasza Kadziewicza czy Jakuba Jarosza i próbą tworzenia składu z kadrowiczów, w Gdańsku wciąż nie było mody na klubową męską
siatkówkę. Podczas gdy Ergo Arena po brzegi wypełniała się przy okazji każdego meczu reprezentacji Polski, to na mecze Lotosu Trefla przychodziło jedynie kilkaset osób. Przy tak ogromnym obiekcie na granicy Gdańska i Sopotu (11 tys. miejsc) raptem garstka kibiców wyglądała koszmarnie. Widzieli to sami zawodnicy, którym trudno było wykrzesać z siebie tyle energii, aby odnosić sukcesy. Sezon 2013/2014 zakończył się fatalnie. 10. miejsce było katastrofą, a zespół czekała istna rewolucja.
Tak krawiec kraje...
Po sezonie pożegnano od trzech lat związanego z klubem rozgrywającego Grzegorza Łomacza, nie przedłużono współpracy z Jaroszem, który nie sprostał pokładanych w nim nadziei, zrezygnowano również z usług trenera Radosława Panasa. Rozwiązano także kontrakty z siedmioma innymi zawodnikami.
Na początku czerwca właściciele gdańskiego klubu zaszokowali siatkarską Polskę. Na stanowisku szkoleniowca zatrudnili Włocha Andreę Anastasiego. Żywą legendę
siatkówki, z sukcesami najpierw jako zawodnik, a potem trener Azzurrich, a także szkoleniowiec, który z reprezentacją Polski wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy oraz złoto Ligi Światowej. Czy oznaczało to upadek wielkiego trenera, który pracował z najlepszymi zawodnikami na świecie, a teraz zgodził się przyjąć propozycję dziesiątego zespołu PlusLigi? Zbliżanie się do sportowej emerytury mimo 54 lat? Nic z tych rzeczy. Chociaż miał wiele atrakcyjnych ofert z innych lig i reprezentacji (w tym z Iranu, drużyny, która zajęła podczas tegorocznych mistrzostw świata szóste miejsce), Anastasi podjął wyzwanie w Gdańsku.
- Mieliśmy ograniczony budżet, ale dopisało nam szczęście. Z Mateuszem Miką dogadaliśmy się przed jego sukcesami w reprezentacji, gdy jeszcze jego wartość nie osiągnęła takiego poziomu na jakim utrzymuje się obecnie. Również Niemca Sebastiana Schwarza pozyskaliśmy przed tym, jak razem z reprezentacją wywalczył brązowy medal mistrzostw świata - przyznaje Anastasi. Włoch przed objęciem zespołu postawił warunki: ściągnie takich siatkarzy, jakich on uważa za właściwych. - Muszę się dobrze czuć z zawodnikami w mojej drużynie - tłumaczy.
Jak jednak pogodził wymagania budżetu z zapewnieniem odpowiedniej jakości zespołu?
- Zamierzenie było proste. Po pierwsze szukałem zawodników o dobrych umiejętnościach technicznych. Po drugie opracowaliśmy pewien system gry. Do tego systemu dobierałem odpowiednich zawodników. To prosta siatkówka. Nie chcemy grać, nie wiadomo jak skomplikowanie. Zasady są klarowne. Musimy być dobrze zorganizowani. Potem każdy z zawodników otrzyma swoje zadanie, zadanie dostanie też cały zespół. System. To według niego działam. Chcę, aby Lotos Trefl był coraz lepszą drużyną. Wspólnie budujemy ten klub. Trenerzy, siatkarze, pracownicy klubu. Wszyscy.
Gdańsk zasługuje na sukces
Nikt przed sezonem nie wymagał od zespołu mistrzostwa Polski. Czołówkę PlusLigi od lat stanowią już Zaksa Kędzierzyn-Koźle, Skra Bełchatów, Jastrzębski Węgiel i Asseco Resovia. W Gdańsku od nowego zespołu oczekiwano głównie poprawy fatalnego 10. miejsca i przyciągnięcia do Ergo Areny większej liczby kibiców. Choć dział marketingu w klubie od lat działa bardzo dobrze, mimo wielu świetnych akcji promocyjnych trybuny na meczach Lotosu Trefla zazwyczaj świeciły pustkami. Nie pomagał również fakt, że zespół przegrywał większość meczów we własnej hali.
- Naszym celem jest, aby przyciągnąć do hali jak najwięcej ludzi. Chcemy, aby w Gdańsku nastąpiła moda na klubową siatkówkę, bo że na tę reprezentacyjną taka już panuje, wszyscy doskonale wiemy - mówi nam osoba pracująca w klubie. - Ważne, żeby kibicom podobała się nasza gra - dodaje Anastasi.
Rekord! Tego nikt się nie spodziewał
- Zawsze staram się wygrywać. Główną moją dewizą podczas meczu jest: po prostu próbuj. Nieważne, że ci nie wyjdzie. Ważne, że spróbowałeś. Bo jak nie spróbujesz, to nie wygrasz. Musisz budować zaufanie do własnych umiejętności - taką filozofię siatkówki ma włoski trener. Przyniosło to efekty już na początku sezonu. Pięć spotkań i pięć wygranych. Takiej serii gdański klub nie osiągnął w całej swojej historii gry w PlusLidze. Gdy drużyna z Wojciechem Grzybem, Damianem Schulzem, Miką, Schwarzem i Piotrem Gackiem pokonała w pierwszym meczu Indykpol AZS Olsztyn, nikt nie potraktował tego jako zapowiedź świetnej serii Lotosu Trefla. Żadna sensacja. AZS przed sezonem traktowany był porównywalnie z gdańskim zespołem. Jednak, gdy w następnej kolejce ekipa Anastasiego rozniosła trzecią drużynę z zeszłego sezonu - Zaksę, pojawiły się pierwsze głosy, że w Gdańsku rodzi się klubowa siatkówka z prawdziwego zdarzenia. Kolejne mecze i zwycięstwa 3:2 z Cerradem Czarnymi w Radomiu i u siebie 3:0 z Effectorem Kielce pozwoliły cieszyć się z rekordu Lotosu Trefla wygrania czwartego kolejnego spotkania z rzędu. Jednak na tym siatkarze z Trójmiasta swojej serii nie zakończyli i w Bydgoszczy 3:1 ograli tamtejszy Transfer. Podopieczni Anastasiego ku uciesze kibiców i zarządzających klubem wciąż śrubują swój rekord i na swoim koncie zanotowali już sześć zwycięstw z rzędu.
Wykorzystanie mody na siatkówkę
Lotos Trefl miał też sporo szczęścia. Jak wspominał już Anastasi, do Gdańska udało się ściągnąć zawodników wyróżniających się podczas wrześniowych mistrzostw świata. Sam turniej rozgrywany w Polsce okazał się olbrzymim sukcesem i reklamą dla, i tak popularnej w naszym kraju, siatkówki. Miliony rodaków emocjonujących się meczami reprezentacji w telewizji, rekordowa liczba widzów podczas meczu otwarcia mistrzostw na... piłkarskim stadionie w Warszawie oraz końcowy sukces i zdobycie złota przez Polskę zapewniły
siatkówce taki PR, którego nie zapewniłyby nawet agencje odpowiadające za wizerunek największych światowych firm czy polityków.
W Gdańsku szybko zorientowali się, że grzechem byłoby niewykorzystanie takiego potencjału. Zbudowano promocję drużyny na osobie trenera Anastasiego i gwiazdy reprezentacji Polski Mateusza Miki. Przedsezonową prezentację zespołu zorganizowano w nowo otwartym budynku Europejskiego Centrum Solidarności. Wydarzenie miało ekskluzywny charakter, aby zainteresować nim także osoby na co dzień nieinteresujące się
sportem. To spowodowało, że na inauguracyjnym meczu Lotosu Trefla w Ergo Arenie, mimo mało atrakcyjnego rywala, na trybunach zasiadła rekordowa liczba 4478 widzów. Wówczas wydawało się, że jest to świetny wynik, jednak już kilka dni później, w dzień powszedni, mecz Lotosu z Zaksą obejrzało 4711 kibiców, choć to spotkanie było transmitowane przez telewizję. Obecnie do Ergo Areny przychodzi przeciętnie 4194 widzów na mecz, co jest najlepszym wynikiem w całej lidze. Tym samym hala wypełnia się niemal w połowie, a co najważniejsze, Lotos Trefl wciąż wygrywa, a przed nimi jeszcze listopadowy hit, czyli spotkanie z naszpikowaną gwiazdami Asseco Resovią.
Gdańsk i Anastasi tworzą duet idealny?
Czy wysoka forma zespołu ma szansę utrzymać się długo? Patrząc po zapale do pracy i szacunku do miasta Anastasiego, wydaje się, że w Gdańsku może na dłużej zagościć wielka siatkówka.
- Zdążyłem już poznać mentalność Polaków. Dobrze znam PlusLigę, polskich zawodników. Mam w domu dekoder Polsatu. Przez cztery lata uważnie śledziłem mecze ligowe. Lubię wasz kraj. Lubię Trójmiasto. Sopot i Gdańsk to fantastyczne miejsca. Mam z tym nawet jeden mały problem. Co weekend rezerwuję bilety dla rodziny, przyjaciół, znajomych. Wszyscy oni bardzo chętnie tutaj przyjeżdżają. Jest tylu chętnych, że nie wszystkich dam radę pomieścić w domu (śmiech). Ale cieszę się, że tak często mnie odwiedzają. Stwierdziłem, że chcę coś zmienić w swojej karierze, dlatego jestem w Lotosie Treflu, gdzie zawodników będę miał codziennie pod ręką - zdradza Anastasi, przyznając zarazem, że plan na ten sezon jest jasny:
- Lotos jako zespół dąży do bycia lepszym. Wynik z poprzedniego sezonu był słaby. Chcemy podnieść poziom zawodników. Aby cały czas się rozwijali. I mieli pewność w grze. Przepracowaliśmy razem dwa miesiące i teraz czas pokazać to w PlusLidze.
Biografia wielkiej postaci polskiej siatkówki Huberta Wagnera. Przeczytaj książkę >>
RYK SILNIKÓW, DOOKOŁA ŻUŻEL, TWARDZI ZAWODNICY - TO PRZYCIĄGA PIĘKNE KOBIETY
jarek.jam
Oceniono 56 razy 26
1. to dopiero poczetek Ligi, tak naprawde liczy sie jak sie gra w playofach
2. p Anastasi to dobry trener do czasu, gdy ego bierze gore nad rozsadkiem
(jak w trakcie prowadzenia naszej reprezentacji)
ale przy zachowaniu pokory Lotos w tym roku bedzie w 4ce