Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Gryf Wejherowo w poprzednim sezonie był rewelacją rozgrywek Pucharu Polski. W historii tych rozgrywek nigdy nie brakowało niespodziewanych rozstrzygnięć, ZOBACZ 11. NAJWIĘKSZYCH SENSACJI PUCHARU POLSKI OSTATNICH LAT.
Zagłębie, wzmocnione przed sezonem m.in. Darvydasem Sernasem, niespodziewanie było bez szans w Kluczborku. II-ligowcy prowadzili już w 8. minucie i choć Zagłębie szybko odpowiedziało, gospodarze wcale się nie załamali. Przeciwnie - to oni strzelili dwie kolejne bramki, kontrolowali grę i wynik. Dopiero w końcówce kontaktowego gola strzelił właśnie Sernas, ale na więcej Zagłębia nie było już stać.
To był pierwszy sezon Śląska po powrocie do ekstraklasy, w której radził sobie zresztą bardzo dobrze. Ale w Pucharze Polski zawiódł, i to bardzo szybko. Po golu Tomasza Mikołajczaka II-ligowa Nielba wygrała sensacyjnie 1:0, a mogła jeszcze wyżej - m.in. Mikołajczak, już przy prowadzeniu 1:0, nie wykorzystał rzutu karnego.
Na mecie poprzedniego sezonu Jagiellonia zajęła miejsce gwarantujące grę w pucharach. A Ruch to drużyna z II ligi. Zespół z 13-tysięcznej miejscowości pewnie pokonał jednak faworyta. W 52. minucie prowadził już 2:0, a na kontaktową bramkę Tomasza Kupisza odpowiedział jeszcze trafieniem Mateusza Bukowca. Bezradność Jagiellonii ukazywała wściekłość zwolnionego później trenera Czesława Michniewicza.
Co prawda pierwszy mecz ćwierćfinałowy Legia wygrała u siebie 3:1 (trzeciego gola Jakub Rzeźniczak strzelił dopiero w 90. minucie), ale przed rewanżem wcale nie mogła być pewna awansu na 100 proc. Zwłaszcza, że w drugim meczu pierwszą bramkę strzelił Paweł Kosiba ze Stali i zapachniało sensacją. Legia odpowiedziała jednak golem Piotra Rockiego, ale remis i tak był dużą niespodzianką. Zwłaszcza, że Stal grała wtedy w IV lidze!
Kibice na stadionie i przed telewizorami przecierali oczy ze zdumienia. OK, Legia wygrała w Wejherowie 3:0 i nie musiała zagrać na 100 proc., ale III-ligowiec zawstydził lidera ekstraklasy na jego stadionie. Legia, choć niemal pewna awansu, nie oszczędzała swoich najlepszych piłkarzy, ale ci w niczym nie byli lepsi od trzeciego zespołu III ligi. W końcu zostali skarceni - po golu Tomasza Kotwicy goście prowadzili sensacyjnie 1:0. Już w doliczonym czasie szczęśliwie wyrównał Michał Żyro, ale sensacja i tak jest ogromna.
To były czasy, kiedy Polonia nieźle radziła sobie jeszcze w ekstraklasie. Ale III-ligowcom nie dała rady. Na prowadzenie Bytovię wyprowadził Piotr Łapigrowski, a kolejną bramkę dołożył Sławomir Pufelski. Do roboty wzięła się jednak Polonia. W 70. minucie Piotr Kulpaka strzelił kontaktowego gola, a w końcówce pod bramką gospodarzy trwało oblężenie. Ale nic nie dało. Dzięki tej wygranej Bytovia w kolejnej rundzie mogła zagrać z Wisłą Kraków.
Zanim Gryf pojechał na Łazienkowską wyeliminował inne "gwiazdy" z ekstraklasy. Wzgórza Wolności w Wejherowie nie potrafił zdobyć m.in. Górnik, który nie potrafił nawet strzelić bramki III-ligowcom. Ci zagrali bez respektu dla rywala i wygrali całkowicie zasłużenie! Bohaterem został Mateusz Toporkiewicz, strzelec złotego gola.
Przed meczem z drużyną z PGE Areny, która w poprzedniej edycji PP grała w półfinale, III-ligowa Limanovia była skazywana na pożarcie. Lechia nie ukrywała, że Puchar Polski jest dobrą drogą do Europy, która miała przyjechać na nowy, piękny stadion w Gdańsku. Ale strzelec złotej bramki Paweł Kępa szybko wybił gdańszczanom marzenia o Europie.
Pierwszą w tym sezonie ofiarą Gryfa z ekstraklasy była Korona. Co więcej - zespół z Kielc przyjechał do Wejherowa jako lider tabeli! Gospodarze wygrali 1:0, a strzelcem złotej bramki był Krzysztof Wicki. Władze klubu nie przewidziały za wyeliminowanie Korony premii, ale tuż po spotkaniu Wojciech Gębarowski, prezes firmy Orlex, głównego sponsora Gryfa, wyjął z kieszeni 50 tys. zł i dał piłkarzom. Za pokonanie Górnika zapłacił im potem nawet 60 tys.
Wielka sensacja! W tamtym sezonie Piast wygrał rozgrywki w swojej lidze, ale była to zaledwie... IV liga wielkopolska, grupa południe. Zagłębie grało już wtedy w ekstraklasie, jedyną bramkę dla zespołu z Lubina strzelił z Piastem Ilijan Micanski, który potem wyjechał do Bundesligi. Ale wtedy goście przegrywali już 0:2, a na ich kontaktową bramkę odpowiedział jeszcze Tomasz Kempiński, który pogrążył Zagłębie.
Największa sensacja. III-ligowa Stal, która zajmowała wtedy ostatnie miejsce w czwartej grupie III ligi (!), pokonała mistrza Polski Legię! Najpierw Jana Muchę pokonał Piotr Badowicz, ale wyrównanie dał Legii Miroslav Radović. I gdy wydawało się, że mistrzowie Polski pójdą za ciosem, gola strzeliła... Stal. Konkretnie Ireneusz Gryboś - już trzy minuty po golu Radovicia.