Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Urlep z polską ekstraklasą koszykarzy związany jest od 1997 r. Obecny sezon jest jego 14 w karierze, gdy prowadzi jedną z drużyn TBL. Niektórzy uważali go za szaleńca, inni nie mogli wyjść z podziwu, co do jego umiejętności trenerskich. "El Furioso" zawsze trzymał zespół twardą ręką. Zobacz, jak Urlep stawał się legendą i jak nie przestał nią być mimo braku kolejnych sukcesów.
Słoweńca ściągnął do Polski pod koniec lat 90. ówczesny prezes Śląska Wrocław, a obecnie jedna z głównych postaci Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Polecił mu go holenderski agent Dejan Vidicki. Wcześniej Urlep prowadził kadrę swojego kraju. Schetyna wspomina, że najpierw odbyli z trenerem 9-godzinną rozmowę, a następnie podpisali kontrakt.
Narodziny legendy
Już w pierwszym sezonie pracy ze Śląskiem Urlep wywalczył mistrzostwo Polski. Przyznał, że się go w ogóle nie spodziewał. W finale rozgrywek spotkał się z drużyną z Pruszkowa, którą pokonał 4:3. Wówczas koszykarska Polska zachwycała się takimi zawodnikami, jak Maciej Zieliński, Adam Wójcik czy ściągniętym przez Urlepa rozgrywającym Raimondsem Miglinieksem.
A jeszcze w drugim etapie sezonu Śląsk zebrał tęgie lanie w Pruszkowie
W kolejnym sezonie Urlep obronił tytuł mistrza Polski. Ponownie Śląsk musiał w finale rozegrać siedem meczów, tym razem pokonując 4:3 Anwil Włocławek. Po tych rozgrywkach Urlep opuścił jednak na rok Śląsk.
Jeszcze w trakcie sezonu 1998/1999 jego zawodnik wykonał jeden z najbardziej pamiętnych rzutów w historii ligi
Końcówka ostatniego meczu finału z Anwilem
Drugi etap kariery Urlepa w klubie z Dolnego Śląska był mocno rwany, co jednak nie oznacza, że skończył on zdobywać złote medale. Do drużyny wrócił w sezonie 2000/2001. Był to najlepszy okres pracy Słoweńca w naszej lidze. Z 39 meczów ligowych wygrał 38, jedyny raz przegrywając w trzecim meczu finału play-off z Anwilem Włocławek. Kolejne dwa starcia ponownie padły łupem wrocławian, którzy w tym sezonie mieli serię 36 spotkań bez porażki!
Przed kolejnymi rozgrywkami w Śląsku zdecydowano się jednak na poszukiwania nowego, a zmiany zaczęli od... trenera. W sezonie 2001/2002 na ławce wrocławskiej ekipy pojawiali się Jasmin Repesa, Piero Bucchi, Jacek Winnicki, ale drużynę do kolejnego tytułu poprowadził oczywiście Urlep. To jednak nie pomogło Słoweńcowi utrzymać posady, więc ten przeniósł się do największego rywala Śląska...
Ostatni mecz finału play-off Śląsk Wrocław - Prokom Trefl Sopot (4:1)
Kibice z Włocławka, którzy najpierw znienawidzili Słoweńca, od 2003 r. już zawsze będą darzyć go ogromną wdzięcznością. To z Urlepem na ławce klub ten zdobył jedyne w historii mistrzostwo kraju. A przecież w fazie play-off klub z Włocławka występuje bez przerwy od debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej, czyli od sezonu 1992/1993, a w finałach grał w tym czasie dziewięciokrotnie.
We Włocławku skończyła się jednak mistrzowska passa Urlepa. Przestał ona nawet wchodzić do finałów. Powrócił do nich w 2005 r., ale Anwil wywalczył "tylko" wicemistrzostwo. Podobnie było w 2006 r. Jak przyznał Słoweniec do tego momentu był on zazwyczaj w odpowiednim miejscu i czasie. Miał także niezłą rękę do zagranicznych zawodników, gównie dzięki rozległym kontaktom. Wszyscy w lidze byli przyzwyczajeni, że nie będący najbogatszym w lidze Anwil, w drugiej części sezonu zawsze ściągnie koszykarza, który będzie realnym wzmocnieniem. Dzięki temu Urlep dbał o klubowe finanse oraz o to, że jego zespół powalczy w play-off.
Fot. Mieczysław Michalak/ AG
W 2006 r. Urlep objął posadę trenera reprezentacji Polski. Po 10 latach posuchy wprowadził biało-czerwonych do mistrzostw Europy. W 2007 r. podczas turnieju w Hiszpanii Polacy przegrali wszystkie trzy grupowe mecze: z Francją, Słowenią i Włochami. Ich gra wstydu jednak nie przyniosła, dlatego wszyscy spodziewali się przedłużenia umowy ze Słoweńcem. Tak się nie stało, a Urlep do dzisiaj nie chce mówić o tym, dlaczego nie podpisano z nim nowego kontraktu. Spekuluje się, że stał za tym... Schetyna.
Obraz legendy zaczynał jednak mieć na sobie coraz więcej rys. Pojawiły się problemy poza sportowe. Impulsywność z ławki rezerwowych przeniosła się na jego życie rodzinne. Brał on udział w rozprawie sądowej, w której był oskarżony o pobicie żony. W 2005 r. zapłacił za to 10 tys. zł grzywny i dwa razy tyle nawiązki. Uczestniczył też w poważnym wypadku samochodowym. Był również przy rozpadzie wrocławskiego klubu, do którego powrócił w sezonie 2006/2006. Wtedy także osiągnął ze Śląskiem ostatni największy sukces, jakim było 3. miejsce.
W kolejnych rozgrywkach po raz pierwszy w karierze polska drużyna zwolniła Urlepa. Po sześciu meczach Śląsk miał pięć porażek, więc Urlep został zwolniony. Tak przynajmniej twierdził szkoleniowiec. Prezes Śląska uważał, że Słoweniec sam podał się do dymisji. A Urlep domagał się 200 tys. euro zaległej pensji.
Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
W sezonie 2008/2009 Słoweniec miał uratować słabiutki Basket Kwidzyn. Skończyło się na kombinowaniu w ostatnich kolejkach sezonu zasadniczego i specjalnej porażce więcej niż 11 punktami ze Sportino Inowrocław (62:80), aby w play-off uniknąć Prokomu. W rezultacie Basket odpadł w... pre play-off w starciu z Energą Czarni Słupsk, a Urlep za kombinowanie podczas meczu ze Sportino zapłacił lidze 10 tys. zł kary.
Fot. Mieczya3aw Michalak / AG
W rozgrywkach 2009/2010 Słoweniec miał być kołem ratunkowym dla Turowa Zgorzelec. Tym razem nie trafił jednak z transferami, na miejsce odstawionych graczy ściągnął gorszych, a sezon zakończył na pierwszej rundzie play-off.
Fot. Franciszek Mazur / AG
Podobnie było w poprzednim sezonie w AZS Koszalin. Tam jednak wykonaną przez niego pracę oceniono pozytywnie. W końcu w ćwierćfinale play-off drużyna Urlepa postraszyła przyszłego mistrza Polski Asseco Prokom Gdynia, który musiał rozegrać z AZS pięciomeczowe starcie.
W obecnych rozgrywkach Urlep ponownie zawitał do Polski. Tym razem prowadzi Energę Czarni Słupsk. W pierwszym meczu pod wodzą Słoweńca jego nowy zespół prezentował się tak, jak drużyny z czasów jego świetności - rozbił na wyjeździe wicemistrza Polski Trefl Sopot.
Czy magia Urlepa ponownie zadziała?